Zespół podciśnienia śródczaszkowego, bóle głowy i inne objawy, przyczyny, leczenie, rehabilitacja

poniedziałek, 2 września 2019

Drugi etap rekonwalescencji i nareszcie właściwy lekarz konsultujący.

Rekonwalescencja jeszcze u mnie trwa, chociaż ponad miesiąc temu wróciłam do pracy, a zabieg miał miejsce sześć miesięcy temu. Wydaje się, że to bardzo długi czas na powrót do zdrowia, ale bardzo ważne jest, aby dać organizmowi czas na wyzdrowienie. Tkanka łączna, w szczególności miejsce pęknięcia odbudowuje się w swoim tempie i jest to bardzo długi proces.

Zabieg nastrzyknięcia łatki nie zamyka i nie rozwiązuje sprawy od razu, a to znaczy, że nie można po nim natychmiast  wracać do normalnego trybu życia. Łatka po naniesieniu musi się dobrze przykleić a - mówiąc prostym językiem - resztę "zaszywania" musi dokonać organizm samodzielnie i w swoim tempie.
Wystarczy jeden nieodpowiedni ruch i w miejscu, gdzie łatka nie jest jeszcze mocno scalona z rdzeniem może znowu pojawić się wyciek płynu. Nie każdy organizm regeneruje się tak samo szybko.

Rozważałam do kogo powinnam się zgłosić na pierwszą konsultację po zabiegu. Miałam dziesiątki pytań, na które jak dotąd nikt jeszcze nie udzielił mi odpowiedzi. Świadomość, że lekarze (nawet neurolodzy i neurochirurdzy) nie specjalnie dużo (lub wcale) wiedzą na temat mojej choroby sprawiała, że nie bardzo wiedziałam, komu miałabym zawierzyć sprawę mojego zdrowia i mojej przyszłości. Przypomniało mi się, że anestezjolog, który wykonywał mój zabieg powiedział mi, że w razie potrzeby mógłby mi pomóc skontaktować się z panią neurolog, która wie bardzo dużo na temat niedociśnienia śródczaszkowego. Skorzystałam z jego pomocy i jakieś dwa tygodnie później zjawiłam się u niej w gabinecie.

Na wizycie dowiedziałam się bardzo dużo na temat swojej choroby. Nie było pytania, na które nie uzyskałabym odpowiedzi. Wspomniana neurolog, u której się konsultuję zaleciła mi przyjmowanie kolagenu w celu przyspieszenia i pomocy organizmowi w odbudowie tkanki łącznej. Przyjmowałam go w naturalnej postaci, czyli jadłam domowej roboty galaretki gotowanej na wszystkich możliwych kościach jakie można było dostać w sklepie, plus rosoły i zupy na mocnych wywarach z kości i tak dalej. Bardzo ważne było, aby przyjmować kolagen równocześnie z selenem w tabletkach i dużą ilością witaminy C. Selen i witamina C wspomagają przyswajanie kolagenu przez organizm. Minęło już pół roku, ale ja na wszelki wypadek wciąż stosuję tę dietę, tym bardziej, że w dalszym ciągu mam pewne objawy podciśnienia.

Otrzymałam listę ćwiczeń, które przygotował fizjoterapeuta w celu wzmocnienia mięśni posturalnych. Po co? Między innymi po to, aby długo nieużywane mięśnie nabrały siły i trzymały mój kręgosłup w bezpiecznym dla niego ustawieniu, abym nie używała tylko jednej partii mięśni ryzykując przeciążenie kręgosłupa w słabszym miejscu i narażając go na ponowne pęknięcie w rdzeniu. Dodatkowo, jeśli przyczyną wycieku płynu był uraz mechaniczny spowodowany przebiciem tkanki przez osteocyt (takie zwapnienie kości, które może mieć ostre zakończenie) to należało wzmocnić mięśnie wzdłuż kręgosłupa również w tym celu, aby napinały go i chroniły przed złą postawą jednocześnie "trzymając" osteofit w bezpiecznej odległości. (Jeżeli oczywiście takowy istnieje). Jest tu dużo niewiadomych, ale jak mówią "przezorny zawsze ubezpieczony" oraz "lepiej dmuchać na zimne" i ponieważ istnieje ryzyko, że sytuacja znowu się powtórzy, zapobiegawczo stosowałam się (i wciąż to robię) do zaleceń pani doktor.

Na konsultacjach dowiedziałam się między innymi tego, że nie powinnam była tak szybko wstawać po zabiegu. W szpitalu powiedziano mi, że po 2 godzinach będę mogła już się pionizować. Według pani neurolog powinnam przeleżeć 24 godziny co najmniej. Powinnam była też pić dużo wody przed zabiegiem, o czym nikt mi nie powiedział.

Pomimo, iż minęły 2 miesiące od zabiegu doktor zaleciła mi unikania jakichkolwiek przeciążeń kręgosłupa, skrętów, nachylania się i dźwigania. W związku z tym, że mam częściowo fizyczny charakter pracy jaką wykonuję nie zezwoliła jeszcze przez co najmniej kolejny miesiąc na powrót. Przynajmniej do kolejnego rezonansu i wyników. Zaleciła fizjoterapię, dalsze przyjmowanie dużej ilości wody, kolagenową dietę, plus wspomniane suplementy i dużo odpoczynku oraz kładzenie się kiedy to możliwe w celu wypoziomowania płynu. Miało to trwać aż do kolejnej wizyty kontrolnej, która miała miejsce po decydującym drugim kontrolnym rezonansie.

Mój ostatni kontrolny rezonans odbył się ponad dwa miesiące po zabiegu. Wykonano go z kontrastem i bez kontrastu. Wyniki otrzymałam tydzień później, które następnie przedstawiłam mojej neurolog. Badanie wykazało wyraźne zmniejszenie się krwiaków podtwardówkowych i regresję pozostałych cech zespołu niedociśnienia wewnątrzczaszkowego. Dostałam zielone światło na powrót do pracy, aczkolwiek wciąż miałam nie dźwigać i nie skręcać kręgosłupa przez co najmniej dwa miesiące. Po powrocie do Anglii i rozmowie z pracodawcą doradzono mi odczekać jeszcze miesiąc z tej racji, że praca jaką wykonuję byłaby ryzykiem i nikt nie chciał, aby historia się powtórzyła. Mój pracodawca nie mógł zagwarantować, że będę miała obowiązki nie uwzględniające dźwigania i używania kręgosłupa. Zalecono mi przedłużenie chorobowego. Kolejny miesiąc na zwolnieniu był wyjątkowo długi, gdyż bardzo chciałam już wrócić do pracy. Wtedy pojawiła się myśl o pisaniu bloga.

Na dzień dzisiejszy pracuję już od prawie dwóch miesięcy i prawie nie mam objawów podciśnienia. Sporadyczne szumy uszne, zatykanie uszu i kłucie w głowie oraz spontaniczne uciski trwające po kilka sekund dziennie to wszystko co mi dolega. Jeśli objawy będą się wzmacniać - będę musiała mieć drugi zabieg, który jak  wiem, może być wykonany w szpitalu w miejscowości gdzie mieszkam.
Cały czas jestem w kontakcie z moją neurolog, która wciąż chętnie odpowiada na moje pytania i opiekuje się mną "na odległość".

3 komentarze:

  1. Droga Łucjo, bardzo Ci dziękuję.❤ Dzięki Twojemu blogowi wczoraj miałam zrobione "ŁATY"💞

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam. Dziękuje za tego bloga. Dużo mi wyjaśnił, gdy leżałam w szpitalu.
    Niestety jeszcze nie doszłam do formy. Nie miałam jednak w rezonansie widocznych objawów niedocisnienia. Być może dlatego, że szybko udałam się do szpitala i dr umiejętnie przeprowadził wywiad. Od razu postawił taka diagnozę. Ja leżę już 4 tygodnie. Mam poprawę ale występują szumy i bóle przy wstawaniu i rozkręcaniu się rano. Jednak ja jestem bez łatki. Powiedzieli ze jak samoistnie powstało tak samoistnie się zasklepi. Miejmy nadzieje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Drogie Panue proszę o informację w którym szpitalu we Wrocławiu mozna leczyc nadcisnienie srodczaszkowe

    OdpowiedzUsuń